[ Pobierz całość w formacie PDF ]
momencie drugi pilot, Sam:
To szczęście, że trafił nam się ktoś tak doświad-
czony jak ty. Akcja ratownicza będzie dużo łatwiejsza.
Dziękuję odparła Maggie, nadrabiając miną.
Starając się uspokoić, przypomniała sobie szczegóły
wypadku, do którego zostali wezwani. Wiedziała, że
chodzi o pechowego myśliwego postrzelonego w klatkę
piersiową podczas polowania. Na podstawie takiego
opisu nie miała pojęcia, czego się spodziewać. Na
pewno nie zostały uszkodzone główne arterie wokół
serca, bo inaczej ofiara zginęłaby na miejscu. Jednak tak
czy owak, rana tego rodzaju zawsze stwarza ogromne
zagrożenie dla życia, chociażby ze względu na ryzyko
wewnętrznego wylewu. Potrząsnęła głową, nie mogąc
zrozumieć nierozwagi mężczyzn.
Często wam się zdarza, że myśliwi biorą się na-
wzajem za tropioną zwierzynę?
Niestety! odparł Sam. Zwłaszcza w przypadku
turystów z zagranicy, którzy zwykle są niedzielnymi
myśliwymi. Wizja ustrzelenia jelenia sprawia, że do-
stają amoku i zapominają o podstawowej ostrożności.
Helikopter nieco zwolnił i zszedł niżej.
Powoli zbliżamy się do celu oznajmił główny
pilot.
Zrozumiałam. Przygotowuję się do wyjścia! za-
wołała Maggie, starając się, by nie zadrżał jej głos.
Wzięła głęboki oddech. Choć Graham był doświad-
czonym pilotem, a Sam doskonale manewrował drabin-
ką i kołowrotem służącym do opuszczania ratowników,
nie potrafiła stłumić lęku. Nieubłaganie zbliżała się
54 ODWAGA NA POKAZ
chwila, gdy to ona stanie się najważniejszym członkiem
załogi. Zauważyła w powietrzu flary, które koledzy
nieszczęsnego myśliwego wystrzelili do góry, by zwró-
cić uwagę pilota.
Jesteśmy na miejscu oznajmił z ulgą Graham.
Wysokość trzysta metrów. Schodzimy.
Maggie po raz kolejny sprawdziła zawartość pakun-
ku ze sprzętem ratowniczym. Sam włączył panel kont-
rolny kołowrotu.
Zeszliśmy na dwieście metrów oświadczył pilot.
Sam otworzył drzwi.
Wypuszczam hak! zawołał.
Nie było czasu na rozterki. Maggie musiała postę-
pować ściśle według procedury. Schwyciła się ogrom-
nego haka i poprawiła ekwipunek na plecach.
Sto pięćdziesiąt metrów! zawołał Graham.
Gotowa? spytał Sam.
Choć nie dawał tego po sobie poznać, był tak zdener-
wowany jak Maggie. Nie tylko ona znalazła się w sytua-
cji, gdy nie wiedziała, czego spodziewać się po współ-
towarzyszach. Sam i Graham też ryzykowali jej brak
fachowości mogą przypłacić życiem. Wystarczyło, by
przez nieuwagę zahaczyła liną z hakiem o konary drzew,
a helikopter runie na ziemię. Zdając sobie sprawę,
o czym teraz myślą, Maggie zebrała siły i kiwnęła gło-
wą. Potem ostrożnie przesunęła się do wyjścia i oparła
nogi na jednej z wąskich płóz.
Osiemdziesiąt metrów wyliczał monotonnie Sam
ze wzrokiem wbitym w miejsce, gdzie czekał pacjent.
Siedemdziesiąt. Zaczynam wypuszczać linę.
Maggie z trudem zmusiła się do oderwania od płóz,
ODWAGA NA POKAZ 55
które dawały choć odrobinę bezpieczeństwa. Poczuła,
jak żołądek podchodzi jej do gardła, a w sekundę po tym
szarpnięcie. Wisiała w powietrzu tylko na uprzęży.
Sam uruchomił powoli kołowrót, opuszczając Mag-
gie coraz niżej. Poprawiła umocowanie noszy oraz
ekwipunku i po raz pierwszy odważyła się spojrzeć
wdół.
Wprawdzie okolica była mocno zalesiona, jednak dla
doświadczonego pilota i operatora kołowrotu nie stano-
wiło to przeszkody nie do pokonania. Helikopter zata-
czał nad miejscem wypadku niewielkie koła.
Szukamy prześwitu między drzewami usłyszała
wsłuchawkach głos Sama. Jak oceniasz dystans od
ziemi?
Jej nogi unosiły się tuż nad wierzchołkami drzew.
Jakieś dziesięć, piętnaście metrów odparła. Sku-
piając uwagę na zbliżającej się ziemi, usiłowała jedno-
cześnie unikać konarów pobliskich drzew, by się w nie
nie zaplątać.
Osiem metrów odezwała się sekundę pózniej.
Sześć, cztery...
Obniżała się teraz ledwie zauważalnie, co było dowo-
dem kunsztu Sama. Wreszcie dotknęła stopami ziemi.
Natychmiast odczepiła zabezpieczenia, którymi by-
ła przymocowana do haka. Sprawdziwszy, czy jest wy-
swobodzona z linek i pasa bezpieczeństwa, pomachała
ręką w stronę helikoptera.
Sam natychmiast wciągnął linę na pokład, a helikopter
[ Pobierz całość w formacie PDF ]