[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ślanymi przez wróżkę i Zagubionych Chłopców, którzy chcieli odnalezć w nim
chłopczyka. A to przecież było bardzo dawno temu i nie da się tego wskrzesić.
Odpędził od siebie te myśli. Tak czy owak musiał coś zjeść. Niezależnie od tego,
jak nikłe są szansę na odzyskanie jego dzieci, jeśli nie będzie jadł, nie będzie miał
żadnych.
Wszystkie miejsca przy stole były zajęte, w większości przez zwolenników
Chulia. Stronnicy Piotra zgromadzili się przy końcu stołu. Zrobili mu miejsce
i Piotr wcisnął się między Kieszonkę i Asa. Wróżka Dzwoneczek siedziała po-
środku stołu, tam gdzie zawsze.
Chulio zajmował miejsce naprzeciw niego. Kiedy Piotr siadał, uśmiechnął się
pogardliwie i widać było, że coś knuje. Piotr udał, że go nie dostrzega.
104
Muszę jeść. Muszę nabierać sił wziął głęboki oddech. Nie mogę się
poddawać .
Kilku Zagubionych Chłopców przyniosło jakieś dymiące potrawy prosto z gli-
nianych pieców, w których buzował czerwony ogień. Piotr wciągnął do nosa aro-
matyczną woń i westchnął. Nie wiedział, co to jest, ale pachniało wspaniale!
As podsunął mu talerz i Piotr postawił go przed sobą odganiając parę, żeby
zobaczyć, co mu podano.
Talerz był pusty.
Wpatrywał się w niego nieruchomym wzrokiem, a potem spojrzał na stół.
Wszyscy jedli łakomie, wpychając sobie jedzenie do ust i przeżuwając je ze sma-
kiem. Tyle, że nic nie jedli. Wszystkie talerze były puste.
To moje ulubione nibyjadło! zawołał siedzący obok niego Kieszonka
z pełnymi ustami, w których nic nie było. Pataty, yam-yam, bananowa papka
i pou-pou do zapijania. Do tego nibykurcak i. . . Zaraz, zaraz, Dzwonecek! Puść
to!
Wróżka ciągnęła za jeden koniec czegoś niewidocznego, a Kieszonka za drugi.
Piotr zamrugał oczami. Z przeciwległego końca stołu obserwował go Chulio.
Wypij swoje pou-pou, Piotrusiu zachęcał As i udał, że nalewa mu czegoś
do pustego kubka.
Niepytaj i Baryłka stuknęli się kubkami i przytknęli je do ust.
Piotr siedział przez chwilę bez ruchu, a potem wyrzucił w górę ręce.
Ja tego nie rozumiem! wykrzyknął. Gdzie jest jedzenie?
Wróżka spojrzała na niego.
Jeśli nie potrafisz wyobrazić sobie, że jesteś Piotrusiem Panem, nigdy nim
nie będziesz.
Co to ma wspólnego z. . . tym! pokazał na pusty talerz.
Spojrzała na niego stanowczo.
Jeśli nie będziesz jadł, nie urośniesz!
Piotr kipiał ze złości.
Co jadł? Tu nie ma nic do jedzenia!
O to chodzi powiedziała wróżka. Piotrusiu, czy zapomniałeś również,
jak się udaje? Tak właśnie jemy.
Chulio się roześmiał.
On tego nie potrafi!
A potem rzucił:
Zjedz swoje serce, ty pomarszczony worze sadła!
Pchnął przez stół swój pusty talerz, który uderzył Piotra prosto w pierś. Ude-
rzenie było bardzo mocne i Piotr aż się zachwiał.
Mój Boże, z ciebie naprawdę jest zle wychowane dziecko powiedział.
Zagubieni Chłopcy powtórzyli chórem: yle wychowane dziecko i zaczęli
nabijać się z Piotra.
105
Chulio wyprostował się.
Ty obślizgły robaku! wyzwał go.
Wróżka podskoczyła trzymając się pod boki, a jej oczy płonęły wściekle.
Zmiało, Piotrze! Dasz mu radę!
Chulio znów zarechotał:
Tak, człowieczku, pokaż, co potrafisz. Dawaj, kurzy móżdżku! Ty opasła,
stara torbo rzygowin!
Hurra, Chulio! Hurra! zawołali Zagubieni Chłopcy.
Nawet zwolennicy Piotra przyłączyli się do nich. Piotr miał już tego dosyć.
Wycelował palcem w Chulia.
Dajesz bardzo zły przykład tym dzieciom.
Zagubieni Chłopcy zaczęli gwizdać.
Dobrze! warknął Piotr, nie chcąc dać za wygraną. Ty. . . ty osobo
małego kalibru!
Hemoroidalny wyssipępek! prychnął Chulio i zastygł w buńczucznej
pozie.
Ty. . . osobo bardzo małego kalibru! rzucił Piotr.
Rozległo się jeszcze więcej gwizdów i hałasów i cały stół zaczął się trząść.
Chulio nachylił się.
Ty owrzodziała, pierdząca styjo!
Hurra, Chulio! wrzasnęli w zachwycie Zagubieni Chłopcy.
Jesteś zafiksowanym na skatologii, psychotycznym, przedwcześnie dojrza-
łym dzieckiem!
Zewsząd rozległo się buczenie, któremu towarzyszyły różne oznaki pogardy
i jeszcze więcej gwizdów i hałasów. Piotr zdawał sobie sprawę, że przegrywa
także i te zawody.
Ty zapleśniały grzybie!
Hurra, Chulio! Hurra!
Obmierzły worze szczurzych flaków i kocich rzygów!
Aplauz był ogłuszający. Zagubieni Chłopcy podskakiwali w swoich krzesłach
i klaskali w dłonie.
Ty porowaty strupojadzie, krostowata mordo, zabandażowany palcu!
Rozległy się jęki i udawane odgłosy wymiotów. Zagubieni Chłopcy ze znaw-
stwem zachwycali się kolejnymi okropnymi obrazami, które wywoływały słowa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]