[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Od tej chwili było coraz gorzej. Krzyknął na Chloe, kiedy
przyłapał ją na wydzieraniu kartek z najnowszego numeru
„Sportu". Potem czekał do ostatniej chwili, żeby poinformować
Jessy, że nie ma ochoty na spaghetti, choć cały dzień wiedział,
że to właśnie będzie na kolację. A później, kiedy namówiła go,
by poszedł z Chloe nakarmić kaczki, ją winił za to, że wpadł do
jeziora. Przez cały wieczór był rozdrażniony i poirytowany, a
potem urażony, kiedy oznajmiła, że ma ochotę wcześnie się
położyć.
Jessy zacisnęła usta. Owszem, gotowa była przyznać, że już
od rana nie był to najlepszy dzień. Nikt nie lubi się przewracać,
szczególnie przed śniadaniem. Zauważyła też typowo męską
reakcję Shane'a na jej bliskość.
Wychowała się jednak ze starszym bratem i wiedziała, że
męskie libido nie jest takie łatwe do opanowania.
Szkoda. Bo mimo że Shane stara się okazywać jej obojętność,
wiedziała, że jej pragnie. A ona... niezależnie od tego, jak
paskudnie się zachowywał, czuje do niego coraz więcej. To
oczywiście nie jest miłość. Ale...
- Jessy?
Nagłe pstryknięcie światła i oto ujrzała w progu obiekt swoich
rozmyślań ubrany tylko w granatowe jedwabne bokserki.
Czym sobie na to zasłużyła? Kiedy go potrzebowała, znikał.
A teraz, kiedy chciała trochę porozmyślać w samotności, zjawia
się tu niespodziewanie.
Na szczęście Shane nie ma pojęcia, o czym rozmyślała,
wystarczy więc, że zachowa spokój i jakoś to przetrzyma.
Shane nie odrywał od niej wzroku. Miała wrażenie, jakby
jego oczy prześwietlały cienki materiał jej piżamy.
Zrozumiała, że się myliła. Wcale nie jest mu obojętna.
75
- Co tu robisz? - spytał ochryple. Omal nie powiedziała mu
prawdy.
- Jem lody - odparła spokojnie.
- Po ciemku? - Shane podszedł do szafki i wyjął z niej
szklankę.
- Tak lepiej smakują. A ty?
- Co ja?
- Dlaczego nie śpisz?
- Zachciało mi się pić - odparł i by to udowodnić, napełnił
szklankę wodą i wypił ją do dna.
Jessy nie dała się na to nabrać. Gdyby chodziło mu o
zaspokojenie pragnienia, łazienka była dużo bliżej niż kuchnia.
To kolejny znak, że coś się z nim dzieje i że bardzo stara się to
ukryć.
Nagle postanowiła, że tym razem mu nie przepuści.
Trzeba raz na zawsze wyjaśnić sytuację.
- Shane?
- Co? - Znów obrzucił ją badawczym spojrzeniem.
- Musimy porozmawiać.
- Nie teraz, Jess - mruknął, odchodząc. - Jest strasznie późno.
- Ale...
- Jezu, ale jestem wykończony. Pogadamy rano. Zniknął w
holu, zanim zdążyła zaprotestować.
No, przynajmniej o jedną rzecz nie muszę się już martwić,
pomyślała z westchnieniem. Na pewno nie utyję. Zupełnie
straciłam apetyt.
76
ROZDZIAŁ ÓSMY
Shane rozłożył się wygodnie na leżaku. Ubrany w białą,
bawełnianą, rozpiętą pod szyją koszulę i stare dżinsy, wyciągnął
przed siebie nogi, zamknął oczy i wystawił twarz do słońca.
Pogoda była idealna - słońce mocno grzało, ale dzięki
wiejącej od jeziora bryzie nie było zbyt gorąco.
Shane westchnął z zadowoleniem. Miał za sobą produktywny
dzień. Najpierw biegał prawie godzinę, podyktował Jeffreyowi
plan zajęć na nadchodzący tydzień, potem pojechał do miasta
załatwić parę spraw.
I to wszystko udało mu się osiągnąć, prawie w ogóle nie
natykając się na Jessy.
Bardzo był z tego zadowolony. Jeśli chodzi o młodszą siostrę
swego najlepszego przyjaciela, to miał już tego dość.
Prowokowała go na różne sposoby: ubraniem a właściwie
jego brakiem, zreflektował się, przypominając sobie skąpą
koszulkę, w której zastał ją w nocy, oraz nieustanną wesołością,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]