[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bezbłędnie rozpoznać, że jej pożąda, i to ją dener-
wowało.
 Czy coś jest nie w porządku?  zagadnęła z niepo-
kojem.
 Nie, skÄ…dże  zapewniÅ‚ i ciepÅ‚y úsmiech znów
rozjaśnił mu twarz.  Proponuję, żebyśmy się zbierali,
bo mamy przed sobą kawał drogi.
Kiedy Leon, brzęcząc kluczykami od wynajętego
wozu, podszedł do lady, aby oddać klucz, recepcjonista
oznajmił mu:
 Niezmiernie mi przykro, ale nie możemy panu
podstawić auta, które pan zamówił. Firma wynajmują-
ca bardzo przeprasza i w zamian oferuje inne, mniej-
sze. Wie pan, oni w czasie tych targów w Cannes są tak
oblężeni przez klientów, że...
Sadie widziała, jak Leon marszczy brwi, więc szyb-
ko wtrąciła:
 Jest nas tylko dwoje, więc chyba wielkość auta
nie gra roli?
MAGICZNA MOC PERFUM 81
Leon wziął nowe kluczyki i odwrócił się do niej
z úsmiechem.
 Czy zawsze miałaś w sobie taką pogodę ducha,
czy sama wypracowałaś tę piękną cechę?  zagadnął,
biorąc ją pod ramię i wyprowadzając do wyjścia,
prosto w słoneczny blask.
Zerknęła na niego z ukosa.
 Kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy, nie zaryzy-
kowałbyś takiej opinii.
Roześmiał się.
 Ach, to było wcześniej.
 Wcześniej? Czyli kiedy?  dopytywała się, kiedy
prowadził ją na parking.
 Zanim się pocałowaliśmy  wyjaśnił, przyciąga-
jąc ją do siebie gwałtownie.
Wiedział, że igra z ogniem, ale sprawiało mu to
przyjemność, której nie doznawał od bardzo daw-
na.
Samochódbył rzeczywiście mały. Sadie chciało się
śmiać, kiedy patrzyła, jak Leon, przeklinając, wciska
się za kierownicę, dotykając głową sufitu.
 W Australii czegoś takiego nie dalibyśmy nawet
dzieciom do zabawy  mruknÄ…Å‚ z niezadowoleniem,
wkładając kluczyk do stacyjki.
Sadie wybuchnęła śmiechem.
 A myślałam, że tylko w Teksasie wszystko jest
większe niż gdzie indziej.  Jednak mina jej zrzedła,
kiedy starter zazgrzytał i silnik nie zaskoczył.
Leon zaklął i spróbował ponownie. Tym razem się
udało.
82 PENNY JORDAN
Farma, którą Leon zamierzał wynająć na lato, leżała
w masywie gór Estérel w Prowansji. Malownicze,
wulkaniczne formacje skalne z czerwonawego porfiru
prezentowały się przepięknie na tle sosnowych lasów
i zagajników korkowych dębów. Sadie trwała wpat-
rzona w okno, zachwycona wycieczką w tak piękną
okolicÄ™, do tego w towarzystwie Leona.
Z powodu remontu ulic w centrum Mougins musieli
dojechać do autostrady objazdem. Droga prowadziła
wśród kwietnych plantacji, uprawianych na potrzeby
przemysłu perfumeryjnego.
 Powiedz sam, czy zapachy z laboratorium mogÄ…
się w ogóle równać z tą niebiańską wonią?  zapytała
Sadie, wciągając głęboko powietrze w rozszerzone
nozdrza.
 Oczywiście, że nie  odparł, rzucając jej krótkie
spojrzenie.  Syntetyczny zapach ma natomiast jednÄ…
zaletÄ™  zawsze jest jednakowy, powtarzalny, podczas
gdy w przypadku aromatów naturalnych wszystko
zależy od warunków, jakie panowały w danym roku.
Wystarczy, żeby było o kilka dni mniej słońca, i już jest
inaczej. To prawie jak z winem. Kobieta, kupujÄ…ca
syntetyczne perfumy, wie, co jest we flakonie, a w do-
datku nie rujnuje sobie kieszeni.
Sadie spoważniała. %7łar, z jakim wypowiedział ostat-
nie słowa, świadczył, że wcale nie zmienił zdania
w sprawie sposobu produkcji nowych perfum. A może
tylko ją zwodził?
Już otwierała usta, aby bronić swoich argumentów,
gdy Leon odwrócił się ku niej na moment i żartobliwie
pogroził jej palcem.
MAGICZNA MOC PERFUM 83
 Pamiętasz naszą umowę?
Zaśmiała się, lecz w głębi serca żałowała, że nie
może porozmawiać z nim o nowej pracy, podzielić się
entuzjazmem, z jakim rozmyślała o nowych perfu-
mach, które ma wykreować. O ich wspólnych, nowych
perfumach...
Z õory cieszyÅ‚a siÄ™ także perspektywÄ… pracy nad
uatrakcyjnieniem staromodnej receptury męskiej wo-
dy kolońskiej... o bardzo męskiej nucie, takiej, jaka
pasowałaby do Leona.
Wyobraznia, raz pobudzona, ruszyła do galopu.
Tak, nazwie tÄ™ nowÄ… markÄ™ ,,Leon  i zawrze w niej
wszystko, co składa się na jej własny obraz tego
mężczyzny  szmaragdowa zieleń flakonu, jak jego
oczy, i ta nuta  lwia, zarazem dominujÄ…ca i dyskretna,
bogata jak sama ziemia, lecz z wyczuwalnym akcen-
tem chłodu jak rześki poranek, jak woda ścięta zielo-
nym lodem, który za chwilę stopi płomień... Cały on...
Sadie z trudem zmusiła się, aby wrócić do rzeczywi-
stości. Leon był znakomitym kierowcą. Sama przyjęła
rolę pilota i wertowała mapy, podając mu właściwą
drogÄ™.
 Będziemy dłużej jechać, bo kiedy pojawią się
stromizny, ten gracik zacznie robić bokami  stwier-
dził, kiedy wreszcie wjechali na autostradę.
Sadie uśmiechnęła się. Narzekał, ale pogodnie, a nie
zrzędził albo wściekał się, jak czyniłby to każdy męż-
czyzna, posadzony za kierownicÄ… kiepskiego wozu.
Widać było, że potrafi się kontrolować i elastycznie
przystosowywać do różnych sytuacji. Kolejny plus na
jego konto, pomyślała z zachwytem.
84 PENNY JORDAN
Tak jak Leon przewidział, auto słabo radziło sobie
na stromych podjazdach i tempo jazdy spadło, lecz
Sadie zupełnie to nie przeszkadzało. Mogłaby tak
jechać godzinami, delektując się towarzystwem atrak-
cyjnego mężczyzny i podziwiając widoki za oknem.
W przewodniku przeczytała, że porfir, z którego pow-
stało to niezwykłe pasmo górskie, miał całą gamę ko-
lorów  od czerwonego w Cap Roux, poprzez błękitny
w Agay, skąd Rzymianie czerpali kamień do kolumn
pod swoje pomniki w Prowansji, poprzez zielony i żół-
ty aż do fioletowego i szarego. Barwne skały na tle
głębokiej zieleni lasów wyglądały nieprawdopodobnie
malowniczo.
 Patrz, jakie piękne widoki!  wykrzyknęła z po-
dziwem.
 Owszem  przyznał.  Oczywiście dopóki nie
pojedziesz do Australii i nie zobaczysz Ayers Rock
 dodał z przewrotnym uśmiechem.
 Ach, ty kangurze!  żartobliwie pogroziła mu
palcem, aby za chwilę doznać kolejnego zachwytu
 tym razem nad tym, jak Å‚atwe i naturalne porozumie-
nie osiągnęli w czasie tak krótkiej znajomości. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl