[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tym... Czy rzeczywiście znów jesteście razem z Jeremym Hil-lyerem?
- Nie, i to nie jego dziecko. - Położyła rękę na jego dłoni. - Ojcem jest Tom. Wiedział, że tu jesteś,
prawda? I dlatego wysłał mnie przodem.
- Powiedział, że na pewno będziemy chcieli przez chwilę pobyć sami - odparł. - Gdy dowiedziałem się
o dziecku, a ty się nie odzywałaś, straciłem nadzieję, że zechcesz mnie jeszcze widzieć.
- Przepraszam, tak mi przykro.
- Nie mówmy o tym. Jesteś moją córeczką i nie powinno ci być przykro - powiedział, tuląc ją do
siebie.
Potem razem płakali, wspominając jej matkę, ale umieli też razem się śmiać.
- Czy Michael przyjechał z tobą?
- Tak, zatrzymaliśmy się w Melchesterze. Przyjdzie jutro. Dziękuję, że go zaprosiłaś.
- Kochasz go, więc on należy do naszej rodziny.
- A Tom? Czy on też będzie do niej należał?
- Nie wiem. Czasem chcę w to wierzyć.
- Idz do niego. Jutro będziemy mieli czas, żeby porozmawiać.
Sylvie patrzyła przez okno na znikające za wzgórzem tylne światła samochodu ojca. Jeszcze chwilę
postała, po
Wymarzony ślub
147
czym zaczęła szukać Toma. Nie tylko chciała mu podziękować, lecz także pomówić z nim o dziecku.
W kuchni zastała panią Kennedy, która robiła kanapkę.
- Tom prosił mnie, żebym ci coś przyszykowała.
- Jadłam zupę.
- Ale kiedy to było! Czy miałaś gościa?
- Tak, przyjechał ojciec. Jutro wybiera się na targi i ma nadzieję się z panią zobaczyć.
- Ja też chcę go zobaczyć. Dobrze, że się pogodziliście.
- Też się bardzo cieszę. A gdzie jest Tom?
- Nie wiem, ale przed wyjazdem powiedział, że zostawił ci jakiś drobiazg w sypialni na górze.
- Kiedy to było?
- Niedługo po zgaszeniu świateł w namiocie. Sylvie wróciła do pałacu dwie godziny temu. Sądziła,
że Tom po prostu nie chce jej przeszkadzać w spotkaniu z ojcem. Teraz przypomniała sobie, że mówił,
by na niego nie czekała. Zostawił jej jakiś drobiazg, ale chciał, by go odnalazła po jego wyjezdzie.
Pobiegła do sypialni. Na łóżku czekał na nią miś. Przytuliła go do policzka w nadziei, że zrozumie,
dlaczego Tom chciał dla jej dobra pojednać ją z ojcem. Dlaczego od tygodnia pomagał w
urzeczywistnieniu jej marzenia ślubnego i zależało mu, by Stowarzyszenie Różowej Wstążeczki
odniosło sukces?
Nagle zobaczyła kopertę leżącą na łóżku. Zanim ją otworzyła, usiadła, bo nie spodziewała się dobrych
wieści. W środku znalazła złożoną kartkę:
148
Liz Fielding
Najdroższa Sylvie!
Jutro jest Twoje święto, a ja mogę Cię ze spokojem zostawić pod opieką Twojego ojca. Wyjeżdżam na
jakiś czas, ale tym razem nie uciekam. Muszę przemyśleć moje życie, znalezć w nim jakiś cel.
Zrezygnowałem z projektu zorganizowania w Long-bourne centrum konferencyjnego. Tu jest
prawdziwy dom i mam nadzieję, że takim pozostanie. O los państwa Kennedych możesz być
spokojna, mogą mieszkać u siebie do końca życia. Poprosiłem panią Kennedy, by wszystkie ubrania
ze strychu przekazała muzeum w Melchesterze. Reszta rzeczy będzie sprzedana na aukcji, a pieniądze
zostaną przekazane Stowarzyszeniu Różowej Wstążeczki. Chcę, żebyś zatrzymała misia. To pamiątka
rodzinna, którą będziesz mogła podarować swemu dziecku.
Pragnę Cię zapewnić, że o tym, co się wydarzyło między nami, zachowam dyskrecję. Jutro życzę Ci
słońca i pragnę, żebyście z Jeremym żyli długo i szczęśliwie.
Zciskam Cię, Tom"
Przecież to nie ma sensu. Dlaczego Tom życzy mi długiego i. szczęśliwego życia z Jeremym? Jeszcze
raz przeczytała list, po czym zeszła na dół.
- Rozumiem, że Tom zgodził się, żebyście tu zostali.
- Niech go Bóg błogosławi - uśmiechnęła się pani Kennedy. - Powiedział, że wypełnia wolę lady
Anniki.
Zrobił to dlatego, że mu o tym wspomniała. -1 prosił o przekazanie ubrań do muzeum?
- Wczoraj ich o tym powiadomił, ale powiedział, żebyś zostawiła sobie te rzeczy, na które masz
ochotę.
Wymarzony ślub
149
[ Pobierz całość w formacie PDF ]