[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spokojnie wysłuchać, co świadek ma do powiedzenia.
- Nazywałaś się moją przyjaciółką! - Linda nie dawała za wygraną. - A teraz mnie oczerniasz!
Kłamczucha! Zdrajczyni!
Policjanci złapali ją i siłą posadzili miejscu. Jej twarz była wykrzywiona z wściekłości. Obok z twarzą
ukrytą w dłoniach siedział Godwin.
W końcu nadeszła pora przesłuchania Lindy.
- W jakich okolicznościach adoptowała pani Tinę? -padło pierwsze pytanie.
- Tina była córką jednego z naszych przyjaciół w Lagosie, stolicy Nigerii - zaczęła Linda. - Gdy
zmarła jej matka, ojciec nie wiedział, co z nią zrobić. Tina prowadziła bardzo rozwiązły tryb życia.
Sypiała ze wszystkimi mężczyznami, nawet ze swoim bratem. Uprawiała prostytucję już w wieku
dziewięciu lat. Jej ojciec błagał, %7łebym ją stamtąd zabrała. Twierdził, że jestem jedyną osobą, dzięki
której ta ladacznica wyjdzie na prostą drogę.
- Czy pani kupiła to dziecko? - padło kolejne pytanie.
Kupiła? Do głowy mi nie przyszło, że mogło mnie spotkać coś podobnego! Kim wobec tego byłam?
Rzeczą? Niewolnikiem?
- Nie - odpowiedziała Linda.
Przewodnicząca przejrzała teczkę z dokumentami dotyczącymi sprawy i wyciągnęła jakąś kartkę, po
czym zwróciła się do Godwina.
 Podczas przesłuchania powiedział pan, że zapłacił ojcu Tiny trzydzieści tysięcy naira, czyli
równowartość trzystu siedemdziesięciu pięciu euro, w dwóch ratach,
 Wszystko po to, żeby mu pomóc  bronił się Godwin. - Dałem mu te pieniądze, ponieważ bardzo
go lubię. Mówił, że chce sobie kupić motor.
Okparowie kontynuowali składanie zeznań przed sądem. Mnie było już wszystko jedno. Pytania,
odpowiedzi, zapewnienia, deklaracje jednej czy drugiej strony... Wszystko straciło sens. W głowie
miałam tylko jedno. Słowa, które odebrały mi człowieczeństwo i nagle unicestwiły:  Zostałam
kupiona! Sprzedano mnie!". Trzysta siedemdziesiąt pięć euro! Jak mój ojciec mógł zrobić coś
takiego?
Ledwo zdałam sobie sprawę, że publiczność podniosła się z miejsc i ruszyła do wyjścia. Nefertiti,
Sylvia i Francis podeszli do mnie i ciasno otoczyli. Mówili coś, ale ich nie słyszałam. Nawet na nich
nie patrzyłam. W głowie miałam szum. Myślałam tylko o jednym:  Trzydzieści tysięcy naira. Trzysta
siedemdziesiąt pięć euro. Dla nich tyle byłam warta. Taka była cena mojego życia...".
Proces wznowiono. Kolejna część zaczęła się od wyemitowania nagrania z przesłuchania mnie w
pokoju sędziny. Obrońcy oskarżonych wnieśli sprzeciw, który został odrzucony.
 To część materiału dowodowego  tłumaczyła mecenas Peron, ani na moment nie podnosząc
głosu.
To właśnie ona dostarczyła nagranie, a przewodnicząca składu sędziowskiego, pani Foncelle, wyra-
ziła zgodę na jego publiczne odtworzenie. Byłam tak rozbita, że miałam problemy z rozpoznaniem
samej siebie na ekranie. Mój głos płynący z głośników sprawił, że nie wytrzymałam i ponownie się
rozkleiłam. Płakałam podwójnie - na ekranie telewizora i w sali sądowej.
Emisja została zakończona i nastąpił moment, którego najbardziej się obawiałam. Przewodnicząca
wezwała na świadka pannę Tinę Okparę. Poczułam na sobie wzrok Lindy, podobnie jak podczas
konfrontacji.
 Czy mogłabyś nam opisać, jak wyglądał twój dzień w willi w Chatou? - zaczęła sędzina.
Mówiła spokojnie, powoli i wyraznie. Wiedziałam, że nie chce mnie stresować. Odpowiadałam ze
ściśniętym gardłem, głosem drżącym z emocji.
- Wstawałam o piątej rano. Przygotowywałam ubrania i jedzenie dla dzieci, następnie je budziłam,
podawałam śniadanie i odprowadzałam do szkoły. Pędem wracałam do domu, bo drobne opóznienie
mogłoby rozgniewać moją matkę adopcyjną. Chwytałam za odkurzacz, potem za szmatę do podłóg, a
następnie szykowałam śniadanie dla Lindy. Popołudniu przychodził czas na pranie. Ubrania, bielizna,
pościel. Prałam ręcznie, ponieważ nie miałam prawa korzystać z pralki.
 Dlaczego?  zdziwiła się przewodnicząca.
- Matka twierdziła, że jestem zbyt głupia... Potem prasowałam, gotowałam, zajmowałam się ogrodem.
Nigdy nie kładłam się przed północą.
 Czy rodzice cię bili?
 Babcia mnie policzkowała. Pan Okpara także mnie bił, jednak najczęściej to jego żona podnosiła na
mnie rękę. Waliła mnie po głowie czym popadło: narzędziami ogrodniczymi, garnkami, butami... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl