[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jej uśpione do tej pory hormony triumfowały. Przepełniał ją zachwyt, że jest pożą-
dana. Tak mocno nie pożądał jej jeszcze nikt. Jego orzechowe oczy wpatrywały się w nią
zaborczo, jego pierś wznosiła się i opadała ciężko.
- Masz prezerwatywę?
Oprzytomniała. Może tonie za dobry pomysł. Może powinna pohamować ten wy-
buch namiętności. Może zatrudnił ją po to, by się z nią przespać, wiedział bowiem, za co
została zwolniona z pracy w szkole.
Nie, nie chciała niczego hamować, Chciała przeżyć to doświadczenie, sprawdzić,
czy sprosta takiemu zmysłowemu mężczyznie, jakim jest Pierce. Chciała tego, pragnęła
go, chociaż nie było to za mądre.
- Nie mam żadnego zabezpieczenia. - Opuściła bezradnie ramiona, rozczarowana i
pokonana.
Lekki jak muśnięcie dotyk jego palców w zagłębieniu dekoltu koszuli Anny spra-
wił, że jej sutki stwardniały jeszcze bardziej. Była niemal zakłopotana, jak bezwstydnie
dopominają się pieszczoty. Potarł palcem jeden koniuszek, a ona zapomniała o wątpliwo-
ściach. Właściwie dlaczego nie miałoby dojść do zbliżenia? Gorączkowo szukała słów,
by sformułować pytanie.
- Dlaczego wciąż mnie dręczysz, nas oboje dręczysz, skoro wiesz, że jestem nie-
przygotowana?
- Bo ja jestem przygotowany. Pójdziemy do mnie.
- Do ciebie?
- Tak.
- A chłopcy, a monitor?
- Usłyszysz ich bez monitora, zapewniam cię.
Z każdym krokiem po wyłożonym dywanem holu wzmagało się jej napięcie, zy-
skiwała jednak czas do namysłu. Seks nigdy nie był dla niej sztuką dla sztuki. Pochło-
nięta na studiach książkami, nie objawiała zainteresowania eksperymentami w tej dzie-
L R
T
dzinie, właściwego jej rówieśnikom. Dzisiaj będzie inaczej. Czy się nie rozczaruje? Za-
wahała się pod drzwiami.
Objął ją, za jej plecami nacisnął klamkę, po czym pocałował ją tak mocno, że zawi-
rowało jej w głowie. Wszelkie zastrzeżenia się rozwiały.
Tak, przeżyje tę noc w ramionach Pierce'a.
Wsunął dłonie pod jej koszulę. Były trochę szorstkie, ale ich delikatne drapanie by-
ło bardzo przyjemne. Zatrzymał się pod piersiami, tam gdzie zazwyczaj opasuje klatkę
piersiową biustonosz. Miała ochotę złapać go za nadgarstki i pokazać mu, gdzie potrze-
buje jego pieszczot najbardziej.
Nie odważyła się. Jeszcze nie. Ale on zamknął wreszcie dłonie na jej piersiach i
zaczął masować sutki. O tak, o to chodziło. Pożądanie wezbrało w niej gwałtownie. Czu-
ła je w rozedrganiu każdego zakończenia nerwu, każdego włókna mięśniowego.
Gdy oderwał dłonie, jęknęła rozczarowana i przyciągnęła go do siebie, ale był sil-
niejszy. Uwolnił się, ale tylko po to, by zdjąć jej koszulę. A kiedy to zrobił, stał i patrzył.
Jego złociste zielono-brązowe oczy wpatrywały się chciwie w każdy fragment jej nago-
ści. Czekała z wyschniętymi ustami i bijącym sercem. Była zawstydzona. Nie z powodu
swojego ciała, które uważała za całkiem ładne, ale z powodu bielizny.
Dlaczego nie włożyła lepszych majtek niż te sprane bawełniane figi? Mężczyzna
pokroju Pierce'a musi być przyzwyczajony do wykwintnych zmysłowych koronek, w ja-
kich zapewne widywał swe kochanki. Mimo to nie zauważyła rozczarowania na jego
twarzy. Patrzył na nią jak głodny człowiek na suto zastawiony stół, jak gdyby nie wie-
dział, od czego zacząć.
Nigdy nie była obiektem takiego pożądania. Znowu zagrały w niej hormony, niwe-
cząc szansę na zatrzymanie tej szaleńczej gry. Ale przecież nie szukała partnera na zaw-
sze. Chodziło jej o to, co było tu i teraz.
Zaczęła rozpinać guziki jego koszuli, od góry, jeden po drugim. Kiedy ustąpił
ostatni, rozpostarła dłonie na odsłoniętych męskich wypukłościach i wklęsłościach. Pier-
ce wciągał ze świstem powietrze, poddając się pieszczocie jej rąk, dopóki nie natrafiła
czułymi opuszkami palców na maleńkie sutki. Wtedy zerwał z siebie koszulę, cisnął ją na
L R
T
bok i przygarnął Annę do siebie, by nagą klatką piersiową dotykać jej obnażonego biu-
stu.
Po chwili była już w jego ramionach. Niósł ją w stronę łóżka. Materac ugiął się,
znalazła się między nim a chłodnym prześcieradłem. Wyprostował się, zaczepił palec o
jej figi i je ściągnął. Była naga, lecz głód w jego oczach, kiedy pozbywał się resztek swo-
jego ubrania, rozwiał wszelkie niepokoje, jakie mogła mieć. I w końcu oczom Anny ob-
jawiło się absolutne piękno jego jakby wyrzezbionego przez artystę ciała i okazałość za-
pierającej dech w piersiach erekcji. Z nocnego stolika wyjął prezerwatywę. Nigdy z
większą niecierpliwością nie czekała, by ugościć mężczyznę w łóżku, w sobie. Oparł się
nad nią na kolanach i ramionach i powoli zaczął obniżać, aż znowu ich ciała się zetknęły.
Zamknęła oczy, upajała się jego bliskością. Pod palcami wyczuwała jego gładką skórę,
wypukłości i wklęsłości mięśni ramion, karku, pleców. Prawdziwa uczta dotykowa dla
spragnionych palców.
On zaś nagryzł leciutko jej ucho, a następnie zsunął się niżej, pocałunkami znacząc
ścieżkę wzdłuż jej szyi i dekoltu. Potem położył się obok. Westchnęła zawiedziona, ale
w tej samej chwili Pierce otworzył usta i wchłonął jej sterczący sutek. Tak, to było to.
Gorące wnętrze jego ust i wykonujący okrągłe ruchy język doprowadzały ją do ekstazy.
Odgarnęła opadające mu na czoło włosy i patrzyła, jak Pierce ucztuje.
Obserwowanie go - skąd się w niej wzięła taka śmiałość, przecież nie leżała w jej
charakterze - sprawiało jej dodatkową przyjemność.
Zaalarmowało ją nagłe, choć spodziewane dotknięcie miejsca między jej udami.
Ruchy palców Pierce'a były aż do bólu powolne, wiła się w oczekiwaniu na przyspiesze-
nie. Ale on drażnił ją i pieścił, przedłużając jej agonię, i wciąż unikał dotknięcia centrum
jej kobiecości. W gorączce niekończącego się oczekiwania zacisnęła usta, by nie wydać
żadnego godnego pożałowania odgłosu, mimo to z jej gardła wyrwał się żałosny jęk.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]