[ Pobierz całość w formacie PDF ]
– Taak. – Rozejrzał się po sali, po czym zrobił pół
obrotu w kierunku wyjścia. – Hałas rozdrażni Delilę. Nie
136
Ingrid Weaver
możemy tu zostać.
– Ale Delila uwielbia muzykę. Poza tym właśnie ją
ściszyli – odpowiedziała, kiwając głową w stronę lady.
Joanne odpowiednio nastawiła dźwięk, pomachała do
Maggie i pospieszyła im na powitanie.
– Cześć, Mags, masz śliczny kapelusz. Och, i taki sam
ma nasza malutka słodycz.
– Dzięki. To od Dela.
Joanne uśmiechnęła się szeroko do niego.
– Są naprawdę urocze. A kwiatki na wstążce pasują
do ubrania Maggie.
Ma rację, pomyślała Maggie. Kolory kapelusza rze-
czywiście pasowały do popielato – różowej tuniki i ciem-
nofioletowych legginsów. Jeszcze jeden dowód na to,
jak... słodki jest Del.
Wzruszył ramionami.
– Są po prostu praktyczne. Chronią przed słońcem.
– Co sądzicie o naszym nowym kelnerze? – zapytała
Joanne.
– Fantastyczny! – powiedziała Maggie. – Ale co stało
się z Edith?
– Edith – Chodząca Doskonałość została wywalona,
gdy Laszlo zorientował się, że zamiast wołowiny ładuje
do hamburgerów tofu. Na szczęście José był świadkiem
tego wszystkiego i z miejsca wziął się do roboty. – Joanne
zniżyła głos: – Tak naprawdę José nie jest kelnerem,
rozumiecie. Tańczy na Broadway‘u. Dorabia w dzień
w oczekiwaniu na swoją wielką chwilę.
– Od dawna tu jest?
– Pobił już rekord – jest już od ośmiu dni i Laszlo
tylko raz chciał go wywalić.
Tajny agent Kopciuszka
137
– Za co?
– José występował z Catsami – wyjaśniła Joanne.
– I tak się wczuł w rolę, że wskoczył na kontuar i wywijał
rękami i nogami, szalał na czworakach, no i w ogóle
poszedł na całość.
Maggie stłumiła śmiech.
– Jest świetny – ciągnęła Joanne – ale oblał kawą
dwóch gliniarzy. Laszlo powiedział, że mają u niego
pączki za darmo przez cały miesiąc, jeśli przymkną oczy
i nie wlepią mandatu.
– Nikt nigdy nie aresztował mnie za wylanie czego-
kolwiek.
– Nie chodzi o wylanie, ale o nielegalne zatrudnianie.
– Chyba że tak! – zaśmiała się Maggie.
– Laszlo poszedł na to, bo wie, że José napędzi mu
klientów.
– Rozumiem – powiedział Del. – Może zajrzymy tu
innym razem, Maggie. Wygląda na to, że nie ma wolnego
miejsca.
– Nie, nie, jest jedno w rogu na końcu sali – po-
spieszyła z odpowiedzią Joanne.
Maggie podziękowała i ruszyła przed siebie, kiedy
dostrzegła znajomą twarz. Bill Grimes siedział przy
stoliku koło okna, a jego łysina połyskiwała w słońcu.
– Czy to nie twój przyjaciel? – zapytała.
Del pozdrowił Billa kiwnięciem głową. Po znaczącym
uśmieszku wspólnika Bill domyślił się bez trudu, że Del
dostrzegł go już wcześniej i próbował wyprowadzić stąd
Maggie.
Delilah wydała ponaglający krzyk. Del wiedział
z doświadczenia, że mała krzyczy z głodu. Ponownie
138
Ingrid Weaver
zaproponował Maggie, że odwiezie je do domu, ale znów
się wymówiła. Trzymając się Joanne, wymanewrowała
wózkiem między stolikami, aż dotarła do drzwi prowa-
dzących na zaplecze.
Gdy tylko Maggie i Delilah znikły, Del dołączył do
kolegi.
– Nic nie mów, sam zgadnę – powiedział Bill, ges-
tykulując nadzianą na widelczyk szarlotką. – Śledziła cię
i przyszła tu za tobą, mam rację?
– Jeszcze ci się nie znudziły te kawały, Bill? – mruk-
nął Del. – Co tutaj robisz?
– Jem szarlotkę i obserwuję darmowy popis kelnera
– odparł. – A ta muzyka jest idealna, gdyby ktoś chciał
podsłuchiwać. A co ty tutaj robisz?
– Byliśmy na zakupach.
– Czyżbyś się stawał prawdziwym domatorem?
– Po prostu pomagam Maggie – odparł Del.
– Maj minie błyskawicznie. Jeśli chcesz wziąć ślub
w czerwcu, nie trać czasu.
– Aleś ty nudny. Wymyśl coś nowego. Wiesz dobrze,
że nie zwiążę się na stałe z Maggie – żachnął się Del.
Bill odłożył widelec.
– Darzysz ją uczuciem – stwierdził.
-Jest wyjątkową kobietą – odparł Del. – Ale nie wie
nic o mnie. Jest zbyt wiele ważnych powodów, żeby
ograniczyć nasz związek do przyjaźni.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]